Drobna brunetka zawzięcie stukała
w klawiaturę białego laptopa. Po kilku minutach wytężonej pracy odchyliła się
na obrotowym skórzanym fotelu i spojrzała z zadowoleniem na ekran.
- Co tak piszesz? – dobiegł ją
męski głos z sąsiedniego pokoju.
- Takie tam. Nic ważnego! –
odkrzyknęła z lekceważeniem w głosie. Zmarszczyła brwi i zamknęła dokument.
Naprawdę nieźle jej to wyszedł ten artykuł i przez chwilę było jej nawet żal,
że nie ujrzy go nikt, poza jej naczelnym. Otworzyła swoją służbowa skrzynkę
mailową i wybrała adres szefa redakcji.
„Przeczytaj
to. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Niestety nie mam dowodów na poparcie mojej
tezy, ale może mógłbyś przymknąć oko? Łucja.”
Dołączyła
dokument, który przed chwilą skończyła i wysłała. Doskonale wiedziała, że
naczelny nie przymknie oka, nigdy tego nie robił.
- Jeszcze nie gotowa? – mocno
zbudowany blondyn stanął za nią, położył jej dłonie na karku i zaczął masować
napięte mięśnie – Spóźnimy się…
- To poczekają – odparła
spokojnie – są sprawy ważniejsze od głupich kręgli.
- Daj spokój! Wiesz z kim gramy?
– spytał, a w jego głosie pobrzmiewało zniecierpliwienie. Nagle spojrzał na
Łucję uważniej – Wciąż szukasz tych dokumentów?
- Po prostu sprawdzam – odparła.
- Już to chyba omówiliśmy?
Przepadły i koniec – powiedział z naciskiem.
- To jest Twoja wersja –
odpowiedziała zimnym tonem, wstając z fotela – Idę się ubrać.
Patrzył
tępo na jej laptop leżący na biurku. A jeśli ona miała rację i ten facet zdążył
komuś wszystko przekazać? Na przykład żonie? Tylko dlaczego jeszcze nie zrobiła
z tego użytku, pomyślał? Z tego, co mówił Ziemowit, wynikało, że kompletnie się
załamała po śmierci męża. Wyglądało na to, że interesowała ją tylko praca. Nie
miała rodziny, poza siłownią, nigdzie nie chodziła, z nikim się nie spotykała…
Nie, zaraz, Łucja mówiła, że spotykała się ze znajomymi adwokatami. Nawet
ustaliła, gdzie mają kancelarię. Nagle go olśniło, Łucja próbowała przez nich
dotrzeć do tej Pars, dlatego chodziła tam, zamiast zapytać jego prawników. Nie
docenił jej!
- Kochanie, czy już Ci mówiłem,
że jesteś niesamowita? – spytał, odwracając się w kierunku ogromnej garderoby
przylegającej do ich sypialni.
- Dzisiaj jeszcze nie – w jej
głosie pobrzmiewały jeszcze resztki pretensji – ale słucham Cię uważnie…
- Przyznaję, że możesz mieć rację
– powiedział przymilnym tonem.
No
wreszcie, pomyślała Łucja, przeglądając się w ogromnym lustrze. Sama nie była
przekonana, ale coś jej mówiło, że powinna spróbować jeszcze raz. Zwłaszcza
teraz, kiedy wyszła sprawa telefonu. Wyglądało na to, że ta Katarzyna Pars
miała „jaja”, mimo, że Ziemowit uważał inaczej. Łucja nie do końca wierzyła w
„kompletne załamanie” i depresję po śmierci męża. Kobiety są silniejsze i
sprytniejsze od mężczyzn, pomyślała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz