sobota, 6 września 2014

Rozdział 9



Drobna brunetka zawzięcie stukała w klawiaturę białego laptopa. Po kilku minutach wytężonej pracy odchyliła się na obrotowym skórzanym fotelu i spojrzała z zadowoleniem na ekran.
- Co tak piszesz? – dobiegł ją męski głos z sąsiedniego pokoju.
- Takie tam. Nic ważnego! – odkrzyknęła z lekceważeniem w głosie. Zmarszczyła brwi i zamknęła dokument. Naprawdę nieźle jej to wyszedł ten artykuł i przez chwilę było jej nawet żal, że nie ujrzy go nikt, poza jej naczelnym. Otworzyła swoją służbowa skrzynkę mailową i wybrała adres szefa redakcji.
                „Przeczytaj to. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Niestety nie mam dowodów na poparcie mojej tezy, ale może mógłbyś przymknąć oko? Łucja.”
                Dołączyła dokument, który przed chwilą skończyła i wysłała. Doskonale wiedziała, że naczelny nie przymknie oka, nigdy tego nie robił.
- Jeszcze nie gotowa? – mocno zbudowany blondyn stanął za nią, położył jej dłonie na karku i zaczął masować napięte mięśnie – Spóźnimy się…
- To poczekają – odparła spokojnie – są sprawy ważniejsze od głupich kręgli.
- Daj spokój! Wiesz z kim gramy? – spytał, a w jego głosie pobrzmiewało zniecierpliwienie. Nagle spojrzał na Łucję uważniej – Wciąż szukasz tych dokumentów?
- Po prostu sprawdzam – odparła.
- Już to chyba omówiliśmy? Przepadły i koniec – powiedział z naciskiem.
- To jest Twoja wersja – odpowiedziała zimnym tonem, wstając z fotela – Idę się ubrać.
                Patrzył tępo na jej laptop leżący na biurku. A jeśli ona miała rację i ten facet zdążył komuś wszystko przekazać? Na przykład żonie? Tylko dlaczego jeszcze nie zrobiła z tego użytku, pomyślał? Z tego, co mówił Ziemowit, wynikało, że kompletnie się załamała po śmierci męża. Wyglądało na to, że interesowała ją tylko praca. Nie miała rodziny, poza siłownią, nigdzie nie chodziła, z nikim się nie spotykała… Nie, zaraz, Łucja mówiła, że spotykała się ze znajomymi adwokatami. Nawet ustaliła, gdzie mają kancelarię. Nagle go olśniło, Łucja próbowała przez nich dotrzeć do tej Pars, dlatego chodziła tam, zamiast zapytać jego prawników. Nie docenił jej!
- Kochanie, czy już Ci mówiłem, że jesteś niesamowita? – spytał, odwracając się w kierunku ogromnej garderoby przylegającej do ich sypialni.
- Dzisiaj jeszcze nie – w jej głosie pobrzmiewały jeszcze resztki pretensji – ale słucham Cię uważnie…
- Przyznaję, że możesz mieć rację – powiedział przymilnym tonem.
                No wreszcie, pomyślała Łucja, przeglądając się w ogromnym lustrze. Sama nie była przekonana, ale coś jej mówiło, że powinna spróbować jeszcze raz. Zwłaszcza teraz, kiedy wyszła sprawa telefonu. Wyglądało na to, że ta Katarzyna Pars miała „jaja”, mimo, że Ziemowit uważał inaczej. Łucja nie do końca wierzyła w „kompletne załamanie” i depresję po śmierci męża. Kobiety są silniejsze i sprytniejsze od mężczyzn, pomyślała.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz